Tyle radości ze słońca
Pierwsze miniaturki tulipanów w Maminym ogródku. TUlipany kwitnące 21 marca!!!!
Okazałe krokusy rozgościły się w ogródku i cieszą się słońcem.
Stokrotki w ogródku kwitną przez cały rok.
Nadejsza wielkopomna chwila! Symboliczny Pierwszy Dzień Wiosny!
Bez zaświadczenia / Kierowca ma prawo jazdy/ z rekomendacją Pana S. i po pewnych obserwacjach, dałam, a co, raz kozie śmierć.!
JEDZIEMY poza miasto / ja nie prowadzę auta!/ poszukać wiosny.
Jedziemy, szosa, mijamy inne auta i nic.
Spokojnie siedzę jako pasażer, jakoś dziwnie tak z drugiej strony.
Kierowca ma radochę z prowadzenia samochodu.
Skupiona, uśmiechnięta, stara się stosować wszystkie przepisy i ograniczenia prędkości. Uffff jak nudno.....
Droga kręta, z łagodnymi skrętami i brzozowym skrajem.
A my nadal jedziemy, spokojnie, miarowo i rytmicznie jak rytm serca.!
Co prawda pewne Osoby-Dusze są wzywane coby strzegły poruszających się tym pojazdem, ale jest bardzo dobrze i spokojnie.
Dojechałyśmy w wyznaczone miejsce i tu niespodzianka! W zaułku za siatką, na podmokłej łące zakwitł podbiał. Nie jest go za wiele, ale tam właśnie był.
Nie może być wiosny beż wierzbowych bazi, kotków i ... Kota;) hmmm
W marcowej kałuży, jeszcze niemrawo, niewidocznie dla oka rozpoczyna się biologiczne życie
Rzeczka jeszcze senna
Wiatr radośnie hula, aż fale tworzą się na naszym jeziorku
Jaka piękna kwitnąca leszczyna. Baziowy dywan leszczynowy.
Radosny powrót rozkosznego Kierowcy. Nie wiedziałyśmy, że to jeszcze nie koniec naszej wiosennej wycieczki i że tyle jeszcze przed nami niespodzianek.
Mijamy jeszcze puste gniazdo bocianów, ale jeszcze chwilkę ...
Zajechałyśmy do czarodziejskiego miejsca i trafiłyśmy na zarybianie stawu.
Złote rybki, które spełniają trzy życzenia.
Dość nieoczekiwanie zjawił się szpakowaty Jegomość, przyjaźnie zagajając do nas.
Kiedy mój Kierowca trenował wyjazd wąską ulicą w tył, Jegomość zaoferował , że otworzy Paniom bramę, aby łatwiej było wyjechać.
Kiedy już połowa auta znalazła się poza bramą, na podwórzu Jegomościa, Ten zapragnął pochwalić się ...grilem. hahhaaa.
Niespodziewanie, nieoczekiwanie i zupełnie spontanicznie znalazłyśmy się w gościnie
u ... Hrabiego.!hahaha
Hrabia pokazał nam swoje... zabytki.
Dużo opowiadał, mówił, gadał, śmiał się jakbyśmy się znali i widzieli nie raz. Śmiech jest dobry przy zawieraniu znajomości, bo rozładowuje emocje i napięcia.
Było tak niespodziewanie i spontanicznie, że jeszcze tam wrócimy.
A tymczasem nadal szukamy wiosny i cieszymy się jej widokami.
Wreszcie! Na skraju lasu, na razie w jednym nam znanym miejscu pojawiły się przylaszczki.
Na prawym zdjęciu na pierwszym planie biała przylaszczka.
Na samym skraju lasu najsilniejsze miodunki - / słownie trzy sztuki/ przebiły się przez gąszcz liści.
Kierowca był już na swoim ulubionym miejscu więc szybciutko usiadłam obok, zostawiając przylaszczki i miodunki do następnego razu.
Miała być sobota gospodarcza, a wyszła jak zwykle... nie po planie, a spontanicznie. No i fajnie było. Kierowca zadowolony najbardziej na świecie, a i pasażer też. Do następnego razu.